Fundacja Kaczuchy Dziennikarskie

“Ludzie nam grożą, piszą, że wiedzą, gdzie mieszkamy…” [ROZMOWA z NATALIĄ i JULIĄ – lesbyzwro]

“Ludzie nam grożą, piszą, że wiedzą, gdzie mieszkamy…” [ROZMOWA z NATALIĄ i JULIĄ – lesbyzwro]

Natalia i Julia – chociaż w internecie kojarzone jako lesby z wro. Są twórczyniami internetowymi, na swoich platformach normalizują związki osób tej samej płci, dzielą się skrawkami swojego życia i są reprezentacją, której im brakowało. Oprócz działania na rzecz społeczności LGBTQ+, mówią o ciałopozytywności, zdrowiu psychicznym czy hejcie. Związane z gdańskimi i wrocławskimi organizacjami pozarządowymi, angażują się w projekty społeczne i wykorzystują głos, który posiadają.


Wywiad jest realizowany w ramach cyklu z okazji Miesiąca Dumy. Miesiąc Dumy, obchodzony w czerwcu, upamiętnia społeczność LGBTQ+ i upamiętnia zamieszki Stonewall z 1969 roku, które były przełomowym momentem w walce o prawa LGBTQ+. W tym miesiącu organizowane są na całym świecie różnorodne wydarzenia, takie jak parady, warsztaty i koncerty, mające na celu promowanie akceptacji, równości i świadomości kwestii związanych z LGBTQ+. Jest to zarówno czas świętowania różnorodności, jak i przypomnienie o trwającej walce o prawa obywatelskie. Miesiąc Dumy to moment na refleksję nad osiągniętym postępem oraz wezwanie do dalszej walki o bardziej inkluzywne społeczeństwo.


Co zainspirowało Was do założenia swojego konta na platformach społecznościowych?

 

Nat: Potrzebowałyśmy reprezentacji i z każdym kolejnym dniem dochodzimy do wniosku, że tej reprezentacji nie ma. Jak orientuje się w lesbijskich kontach to te, które znam są już dorosłymi kobietami z ogarniętymi życiami. Nie znalazłyśmy takiego konta, które pokazywałoby to młodociane odkrywanie siebie i życie w związku z kobietą.

 

Ja też od wielu lat jestem aktywistką, było to dla mnie bardzo oczywiste i za bardzo tego nawet nie rozkminiałyśmy. Pierwszego TikToka wstawiłyśmy nie spodziewając się, że będziemy robić to dalej. Instagrama założyłyśmy po 5 minutowej rozmowie, bo się nudziłyśmy.

Jakie są Wasze główne cele i wartości, które chcecie przekazać poprzez swoje profile w mediach społecznościowych?

 

Nat: Bardzo skupiamy się po prostu na byciu ludźmi, opowiadaniu własnej historii. 

Przeszłam już swoją drogę w terapii, więc wiem jak się z tym obchodzić, wykorzystywać swoje doświadczenie.

 

Chcemy też wykorzystywać przywileje, które mamy. Dochodzę codziennie do wniosku, że mamy ogromny przywilej, że możemy mieszkać razem, nikt nie wywalił nas z domu, jeździmy na wyjazdy rodzinne, mamy czas robić Instagrama i TikToka. Te przywileje – myślę, że bardzo nam one przyświecają.


Czy spotkałyście się z jakimiś wyzwaniami, trudnościami lub też własnymi obawami wynikającymi z pokazywania swojego związku w mediach społecznościowych?

 

Jules: Tak, głównym problemem jest dla nas hejt, którego jest całe mnóstwo. 

Ludzie nam grożą, piszą, że wiedzą, gdzie mieszkamy, że znają okolicę, że nas znajdą. Groźby są częste i naprawdę boimy się, zwłaszcza w naszej okolicy, pokazywać to, że faktycznie jesteśmy razem. 

 

Nat: Cała rodzina Julii wie o naszym związku, chodzimy na uroczystości rodzinne razem jako para, z kolei u mnie w rodzinie tak nie ma. U mnie wiedzą ci najbliżsi i chociaż ja od 5 lat w social mediach głośno mówię o tym, że jestem lesbą, to wiem, że dalsza rodzina mogła mnie nie odkryć. Jednak widząc jak rozrastają się nasze zasięgi, widzę, że jakaś moja ciocia tutaj to widziała – dociera to też do nich.

 

Jest to mój strach, ale to jest rzecz, z którą ja muszę sobie poradzić, wybrałam jednak pokazywanie swojego życia. Mam też przewartościowane rzeczy, wierzę w to, co robię i wiem w razie czego, jak rozmawiać z tymi ludźmi. Jest to taka moja obawa, że ta rodzina jednak się dowie, nie ode mnie tylko z social mediów.

 

Jules: Staramy się też pilnować tego, żeby nie udostępniać nigdzie, gdzie pracujemy, gdzie wychodzimy, na co zaczęłyśmy zwracać uwagę tak naprawdę dopiero po tym, jak ta fala hejtu naszła i faktycznie ludzie pisali “chłopaki z bloków się wami zajmą”, albo “fajnie, że pokazałyście okolice”. Zdałyśmy sobie wtedy sprawę, że jednak Wrocław nie jest tak duży, jak myślałyśmy i faktycznie może się coś zdarzyć.

 

Nie wstawiamy też na bieżąco gdzie byłyśmy, a i tak masa osób odzywa się typu “o widziałem was tam”, “byłem tam wtedy”.


Jakie reakcje spotykają Wasze posty dotyczące normalizacji owłosienia na ciele? Czy zauważacie zmiany w postrzeganiu tego tematu przez odbiorców?

 

Nat: Robię to od wielu lat, bo wiem, że ma to sens, więc to, że nie wpłynę na tego jednego hejtera, który napisze mi, że mam się zabić, bo mam włosy pod pachami, jest czymś innym. 

 

Ja ogólnie jestem beznadziejna w odpisywanie na wiadomości i bardzo rzadko to robię. Odpowiedziałam ostatnio jednej pani która miała około 40 lat i powiedziała, że zaobserwowała nas dlatego, że dwie dziewczyny, a potem ja zaczęłam pokazywać włosy i ona się czuła z tym mega niekomfortowo, bo wcześniej nie miała z tym do czynienia, nie miała nigdzie reprezentacji, a trafiła akurat na nas. Przez to, że ciągle to wstawiałam i pokazywałam to kobieta ta przerobiła to w sobie i po tych wielu miesiącach chciałaby nam podziękować po prostu, że to robimy. Był to taki moment, gdzie była to jedna z mnóstwa wiadomości, które dostajemy, ale taka, że widzę, że faktycznie to miało na kogoś wpływ.

 

Jules: Na co dzień jest ogromna przepaść pomiędzy tymi wiadomościami. Jest dużo pozytywnego odbioru, ale też masa właśnie typowego hejtu związanego totalnie z niewiedzą. Ludzie kojarzą owłosienie na ciele z brakiem higieny, staramy się właśnie niekiedy odpowiadać na te komentarze, że nie ma to nic wspólnego z higieną i jest też masa osób, które po prostu nas wspierają, wiedzą, jak to wygląda, widzimy, że tworzą się wątki, w których ludzie odpowiadają sobie nawzajem.

 

Nat: To jest w ogóle super, jaka społeczność się tworzy wokół tego, nawet jak nie odpowiadamy na konkretny komentarz, a jednak gdyby się miało odpowiedzieć na każdy to musiałybyśmy obie rzucić pracę i nie wiem z czego byśmy żyły. Są ludzie w tych komentarzach, gdzie osoby odpowiadają, tłumaczą, wdają się w dyskusje, co jest bardzo ważne. Myślę, że w ogóle jest to jedna z najważniejszych rzeczy, które robimy, że dajemy przestrzeń. To nie jest tak, że my jesteśmy ekspertkami, ale że też ludzie w komentarzach mogą się wypowiedzieć.

 

Jules: Miło się na to patrzy, bo są to głównie te same osoby, też nowe oczywiście, ale często te same osoby odpowiadają na hejt, tworzy się garstka osób, które wiadomo, że stanie za nami, jest z nami i stara się tak samo jak my przekonać drugą stronę. 


Nat: Jestem jedną z koordynatorek kampanii Spójrz Na Siebie, jest to kampania ciałopozytywna dla młodzieży, w zeszłym roku robiłam kampanię na TikToku w ramach programu Krytyki Politycznej i pokazało to mi, jak bardzo ludzie potrzebowali takiej przestrzeni, żeby to zobaczyć i żeby czuli się komfortowo, co teraz też się powtarza, ludzie bardzo podkreślają to, że czują się komfortowo obserwując nas. Myślę, że to jest właśnie też jeden z naszych celów, żeby tworzyć przestrzeń, gdzie ludzie mogą czuć się komfortowo.

Jakie rady mogłybyście dać osobom, które mają trudności z akceptacją swojego ciała?

 

Nat: To jest zawsze bardzo trudne pytanie, dlatego, że to jest proces i to nie jest tak, że usłyszy się jedną rzecz i od razu akceptujemy siebie. Bardzo trudno jest dać jedną radę. Mi pomagało to, że bardzo zaczęłam doceniać to, co mi daje moje ciało, stawałam przed lustrem i pokazywałam sobie “Patrz Natalia dzięki tej ręce możesz grać na gitarze, a dzięki buzi, na której masz pryszcze, możesz śpiewać, a dzięki brzuchowi jesz te pyszne nuggetsy”, od tego warto zacząć.

 

Jeżeli czujecie, że jakieś profile na Instagramie, TikToku, w social mediach, które obserwujecie, sprawiają, że czujecie się źle, odobserwujcie je, otaczajcie się takimi, które pokazują ci, że twoje ciało jest okej, takich kont jest mnóstwo: @kisielle, Martyna Kaczmarek robi dobrą robotę w tym temacie, my, @spojrznasiebie.

 

Wiem, że moja historia z ciałopozytywnością i samoakceptacją zaczęła się od tego, że moja przyjaciółka, która pierwsza zaprowadziła mnie trochę w te sfery, udostępniała bardzo dużo postów @lewogram, zaczęłam przez to wchodzić w te rejony, pamiętam, że zrobiła akcję, że wychodzimy z domu bez makijażu i tak dalej. 

 

Mimo wszystko jest ta przestrzeń w Internecie, myślę, że coraz bardziej jest to rozpowszechnione. Nawet lifestylowe rzeczy, które gdzieś tam nie zahaczają o ciałopozytywny kontent, zaczynają pokazywać w filmach owłosienie, co też jest normalizacją. 

 

Miałam fajną rozmowę z koleżanką ze studiów, która powiedziała, że super, że prowadzimy nasze konto. Odpowiedziałam, że no wiem, to prawda, bo pokazujemy społeczność LGBT+, a ona powiedziała, że to też, ale jednocześnie mam takie przemyślenie, że pokazujecie na vlogach po prostu jak jecie, normalizujecie przez to jedzenie. 

 

Była to dla mnie taka realizacja, że to jest dla mnie już coś tak oczywistego, a faktycznie przecież tak jest, że osoby z ED [Eating Disorders – zaburzenia odżywiania – przyp. Fundacja Kaczuchy Dziennikarskie] potrzebują reprezentacji osób, które po prostu jedzą i nie liczą kalorii.

 

Internet bardzo wpływa na to, jak się czujemy, więc zaczęłabym od usunięcia po prostu tego, co sprawia, że czujemy się ze sobą źle.

Czy możecie podzielić się historiami od obserwatorów, którym pomogłyście, albo których wsparłyście?

 

Nat: Wczoraj dostałyśmy od kobiety wiadomość o tym, że miała trudne dzieciństwo i odkrywanie własnej orientacji przybyło później, więc zapytała czy teraz uważamy, że jest za późno. A potem dodała, że przez to, że my istniejemy, zaczęła myśleć o tym, że może być z drugą kobietą, założyć z nią rodzinę, mieć normalne życie. 

 

Myślę, że bardzo dużo osób pisze do nas na etapie odkrywania swojej orientacji i obie bardzo podkreślamy, że to nie chodzi o przypisanie etykiety, nie uważamy, że musimy się wpasowywać w te ramy, nazwy, najważniejsze jest to, jak po prostu się czujemy.

 

Ludzie często do nas piszą “dzięki, poczułam się komfortowo z tym, że nie wiem jeszcze, czy jestem bi czy lesbijką”, albo są osoby, które piszą do nas po rozstaniach, a ja też opowiadam o tym, że byłam w toksycznym związku i pokazuje, że da się z niego wyjść, więc to znowu jest to, że ludzie piszą “Dałaś mi nadzieję na to, że mogę być w zdrowej relacji”. 

 

Jules: Mamy też osoby odpowiadające na relację “Hej, dzięki to było mi potrzebne dzisiaj”. Natalia ostatnio wstawiła relację, że jest młoda, nie musi jeszcze wiedzieć, co chce robić w życiu i hej, ty też tak możesz mieć, nie musisz wiedzieć, co chcesz robić już dziś, na to mieliśmy spory odzew. 

 

Nat: Jest też spory odbiór tego, jak wstawiamy przypominajki o tym, że można jeść normalnie, możesz dać sobie spokój, nie musisz sprzątać dzisiaj. 

 

Ale bardzo to do nas dochodzi, jak ktoś na żywo mówi, że pomagamy, jest to w ogóle co innego, już nie jest tylko liczbą, albo zdjęciem profilowym, tylko że to jest prawdziwa osoba. 

 

Jules: Głównie dostajemy podziękowania za to, że jesteśmy za to co robimy i głosy, że mamy iść w to dalej. Dużo ludzi nas podziwia, sami o tym piszą, że jesteśmy dla nich kimś kim oni chcieliby zawsze być. 

 

Nat: Nie chciałabym, żeby nas podziwiali, nie lubię tego słowa, ale no tak, to prawda.

Czy macie jakieś szczególnie pamiętne momenty lub posty, które wywołały dużą reakcję wśród Waszych obserwatorów?

 

Nat: Jak zaczęłyśmy dopiero być na Instagramie, to wstawiłyśmy jednego vloga i my zawsze vlogi zaczynamy “cześć tu lesby” i to na Instagramie, gdzie algorytm działa inaczej znalazły się osoby, głównie mężczyźni, które bardzo wybiły nam tego vloga. Myślałam, że będzie miało to 200 wyświetleń, nagle jest 200 000 i ludzie kłócą się w komentarzach tylko dlatego, że powiedziałam “cześć tu lesby”.

 

Był to taki bardzo przełomowy moment, że mnóstwo osób nas zaobserwowało, ale też mnóstwo hejtowało. Wtedy też zaczęłyśmy trendować na X (dawniej Twitter).

 

Na TikToku wybiłyśmy się przez jeden konkretny filmik, w którym po prostu poskładałyśmy sklejkę z naszego życia, kadry i opowiadałam historię o tym, jakimi jesteśmy simpiarami [okazywanie wyjątkowej uwagi i wsparcia drugiej osobie – przyp. Fundacja Kaczuchy Dziennikarskie] dla siebie nawzajem.

 

Było to bardzo miłe, pojawiło się niewiele hejtu, ludzie pisali, że czują się, jakby oglądali sitcom [komedia sytuacyjna, która przedstawia humorystyczne zdarzenia i interakcje między postaciami – przyp. Fundacja Kaczuchy Dziennikarskie] z dzieciństwa z Disneya.

 

Był też materiał, w którym czytałam swój pamiętnik, z czasów, kiedy miałam myśli samobójcze i teraz pokazuję “jestem tutaj, szczęśliwa” i to też się bardzo wybiło, co mnie bardzo cieszy. Ludzie w komentarzach dzielili się historiami, że idą do szpitala psychiatrycznego dalej walczyć o siebie, nawzajem się tam wspierali.

 

Ja też lubię nasz post z tego, jak po prostu zabrałyśmy hejty, które miałyśmy i skleiłyśmy z tego post. 

 

Ale zawsze będzie ważny dla mnie post sprzed 4 lat (nie na naszym wspólnym koncie), kiedy pierwszy raz głośno powiedziałam o tym, że podobają mi się dziewczyny, wtedy na Instagramie zrobiłam publiczny coming out. I to był bardzo przełomowy moment wyjścia z szafy, w której już długo nie byłam, ale też nie mówiłam o tym publicznie, a wtedy zaczęłam.

 

Jules: Ja też bardzo lubię post, dlaczego heterofobia nie istnieje – to też jeden z pierwszych osób na Instagrama. Każdy post jest dla nas w pewnym sensie wyjątkowy i i zapadający w pamięć.

 

Czy macie przesłanie, które chciałybyście przekazać osobom, do których dotrze ten wywiad?

 

Nat: Bardzo wierzę w to, że każdy potrzebuje usłyszeć coś innego. Pewne przesłanie można rozumieć, interpretować na wiele sposobów. 


Słuchaj siebie, swojej intuicji i swojego ciała – to przesłanie, o którym lubię mówić, to, jakie sygnały daje nam nasze ciało jest dla mnie niesamowite.

Fundacja Kaczuchy Dziennikarskie funkcjonuje wyłącznie dzięki Waszym darowiznom. Nie otrzymujemy pieniędzy od państwa, a nasza strona jest wolna od reklam. To właśnie zapewnia nam pełną niezależność.

 

Wasza pomoc jest dla nas nieoceniona. Każda wpłata, nawet najmniejsza, pozwala nam dalej realizować nasze cele.

Hej! To też może Cię zainteresować!

W ostatnich dniach media społecznościowe obiegła informacja o obniżeniu cen papierosów jednorazowych w sieci sklepów Żabka. W obliczu nadchodzących zmian w wysokości akcyzy na wyroby tytoniowe, nasuwa się pytanie, skąd takie obniżki?

W ostatnich dniach na platformie TikTok pojawił się film wygenerowany przy użyciu sztucznej inteligencji, który przedstawia nowy budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN) w Warszawie, obmalowany graffiti.

🇵🇱 W poniedziałek 11 listopada świętowaliśmy niepodległość razem z mieszkańcami Szczecinka na wydarzeniu „Wspólne Sprawy”!   Projekt miał na celu świętowanie Niepodległości …

Kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych dobiega końca, 5 listopada to ostatnia szansa na oddanie głosu. Jak to z kampaniami i polityką jest - pojawiła się fala dezinformacji, skupmy się na jednej z najnowszych manipulacji.

Wypadki drogowe na polskich drogach to codzienność, a jednym z głównych problemów jest brawurowa jazda z nadmierną prędkością. Wielu kierowców traktuje prędkość jako symbol prestiżu, co przy braku odpowiednich kar prowadzi do tragicznych wypadków. Konieczne są zmiany w prawie i egzekwowaniu przepisów, aby poprawić bezpieczeństwo na drogach.

Aleksandra Stube – psycholożka, psychoedukatorka, działaczka antydyskryminacyjna. Liderka zespołu ds. Wsparcia Psychologicznego oraz koordynatorka projektu Tęczowy Piątek Fundacji GrowSPACE.

Kamila Gulbicka - specjalistka ds. mediów Fundacji Viva!, redaktorka magazynu „Vege”, dziennikarka, politolożka, a w niedługiej przyszłości także dietetyczka, która chce promować diety roślinne w polskim społeczeństwie. Prywatnie mama dwójki czworonożnych adopciaków. W wolnym czasie wędruje z psami po lesie i gotuje w nadmiarze.

Zapraszamy na wyjątkowe spotkanie w formule World Cafe umożliwiające wymianę myśli i wspólną rozmowę mieszkańców Szczecinka.

Maria Januszczyk - wiceprezeska Stowarzyszenia Prawnicy na Rzecz Zwierząt, doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego w dyscyplinie nauk prawnych.

Nauczyciel to zawód pełen pasji i poświęcenia, który odgrywa kluczową rolę w rozwoju społeczeństwa. Nie tylko przekazują oni wiedzę, ale także kształtują osobowości i wartości młodych ludzi, stając się ich przewodnikami w świecie informacji.