Hubert Sobecki od 2011 roku związany z Miłość Nie Wyklucza. Zajmuje się komunikacją strategiczną i edukacją społeczną. Współtworzył między innymi kampanie „Orientuj się!”, „Jesteśmy rodziną”, film dokumentalny „Artykuł 18” i Warszawską Deklarację LGBT+.
Wywiad jest realizowany w ramach cyklu z okazji Miesiąca Dumy. Miesiąc Dumy, obchodzony w czerwcu, upamiętnia społeczność LGBTQ+ i upamiętnia zamieszki Stonewall z 1969 roku, które były przełomowym momentem w walce o prawa LGBTQ+. W tym miesiącu organizowane są na całym świecie różnorodne wydarzenia, takie jak parady, warsztaty i koncerty, mające na celu promowanie akceptacji, równości i świadomości kwestii związanych z LGBTQ+. Jest to zarówno czas świętowania różnorodności, jak i przypomnienie o trwającej walce o prawa obywatelskie. Miesiąc Dumy to moment na refleksję nad osiągniętym postępem oraz wezwanie do dalszej walki o bardziej inkluzywne społeczeństwo.
Jakie było najważniejsze wydarzenie, które zainspirowało powstanie stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza?
Było to 14 lat temu, kiedy działaliśmy jako nieformalna grupa na rzecz wprowadzenia związków partnerskich. Byliśmy pełni entuzjazmu i energii, ale nasze projekty zostały ostatecznie odrzucone przez Sejm. W rezultacie część naszych członków wyjechała, a reszta postanowiła działać bardziej strategicznie i długofalowo. Zdecydowaliśmy się więc na założenie stowarzyszenia, które dałoby nam możliwość planowania, zdobywania funduszy i skuteczniejszego działania. Tak narodziło się stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza, zainspirowane bezpośrednio działaniami polityków, którzy wówczas przeciwstawili się naszym inicjatywom.
Jakie są wasze strategie na docieranie do młodych ludzi i edukowanie ich na temat praw osób LGBTQ+?
Wyrośliśmy w internecie, co kilkanaście lat temu oznaczało, że byliśmy na Facebooku w czasach, kiedy służył on w ogóle do innych rzeczy. I wtedy to było takie niesamowite, odkrywcze, że w mediach społecznościowych można w ogóle mówić o tematach, które nie są klikerami i głupimi grami, które wyciągają od ciebie pieniądze.
Zrobiliśmy pierwszą kampanię “Miłość Nie Wyklucza”, która była też między innymi zbieraniem funduszy w internecie, byli z nami młodzi ludzie, bo my sami też nimi byliśmy, działaliśmy w otoczeniu albo innych dwudziestoparolatków, albo osób niewiele młodszych/starszych.
Z czasem oczywiście doszły kolejne kanały, takie jak Instagram, który zaczął być wykorzystywany niekoniecznie do chwalenia się wakacjami, tylko do mówienia o ważnych rzeczach. Zaczęliśmy też działać na TikToku, ale w tym momencie nie ma kto się tym zająć.
Najwięcej bezpośredniego kontaktu mamy na spotkaniach twarzą w twarz. Są to organizowane też przez nas eventy, wydarzenia, robione z zaprzyjaźnionymi organizacjami w całej Polsce. Robimy spotkania. stoiska na marszach i wiele innych rzeczy.
Ostatnio w Warszawie, byliśmy ze stoiskiem na paradzie równości i to jest miejscami naprawdę ostry wycisk, zaczyna sję o dziesiątej, kończy o dziewiętnastej i po drodze słyszy około dwustu miliardów historii. Czasami są takie, że się domyślasz, czasami są takie, że ktoś przychodzi i naprawdę opowiada.
Nasze stoiska zawsze są podzielone na dwie części. Jest część, gdzie jest sklepik, w którym można kupić rzeczy, zarabia on na to, żeby druga część była za darmo. I poza tym, że mamy w niej rzeczy, znowu nasza komunikacja idzie tu dwutorowo, z jednej strony jest edukacja, są książeczki “Orientuj Się”, które są o ABC LGBT, są też takie, dotyczące polityki, samopomocowe, poradniki psychologiczne, ale oprócz tego mamy też całą masę gadżetów. Zależy nam na tym, żeby te gadżety były fajne, wartościowe, żeby to nie była makulatura, którą weźmiesz i wyrzucisz.
Rozchodzą się one zawsze na pniu, bo w większości są o takim wzmocnieniu siebie przez dumę, poczucie przynależności do czegoś większego niż ja sam, ja sama.
Jeśli chodzi o te najmłodsze osoby, które przychodzą i często mają albo pierwszy kontakt, albo jeden z pierwszych kontaktów w ogóle z tęczową spraw. Często przychodzą ze znajomymi, z przyjaciółmi albo z rodziną. Czasami przychodzą też nieśmiałe osoby LGBTQ+, które są przyciągane przez mamę albo przez rodzica i to są najfajniejsze sytuacje. Przychodzą i mówią, “co chcesz, no powiedz, którą chcesz naklejkę”, i to są takie nawet wzruszające historie, bo widać, że rodzic pomaga dziecku wyjść trochę ze skorupy. Czasami przychodzą też dzieciaki, które mówią, że mama nie wie, że ja tutaj jestem, bo jakby się dowiedziała, to by było źle.
Czy możecie podzielić się najbardziej kreatywnymi kampaniami Miłość Nie Wyklucza i ich rezultatami?
W naszej strategii bardzo mocno stawiamy na komunikację, która działa dwutorowo. W epoce dezinformacji, zdajemy sobie sprawę, że nie da się nikogo przekonać ani nawet otworzyć na nowe idee, jeśli nie pokażemy im ludzkich twarzy i historii. Same fakty i liczby, paragrafy, nie mają takiej mocy. Ludzi nie obchodzą suche statystyki – to jest sprawa trzeciorzędna.
To, co działa, to są historie. Dlatego od początku istnienia naszego stowarzyszenia skupiamy się na opowiadaniu historii. Nawet na naszej stronie internetowej, https://mnw.org.pl/historie/, znajdują się filmy wideo.
Strona jest bardzo prosta – są tam tylko filmy, w których osoby LGBTQ+ opowiadają o swoim życiu. Zrealizowaliśmy mini serię i kampanię pod nazwą „Jesteśmy Rodziną”, która opowiada o parach wychowujących dzieci w Polsce. Są to przede wszystkim tęczowe mamy z całego kraju, również z obszarów wiejskich. Jestem najbardziej dumny z tej kampanii, ponieważ temat tęczowych rodzin był bardzo mocno stygmatyzowany i niewidoczny. Powoli zaczyna się to przebijać do świadomości publicznej, co jest efektem ostatnich pięciu, sześciu lat pracy.
Wcześniej nawet główne media, które chciały być przychylne, traktowały ten temat trochę jak safari. Pokazywały osoby LGBTQ+ jako dziwne, egzotyczne zwierzęta, przedstawiały je na kanapie w programie śniadaniowym, i “sprawdzały, czy gryzą”. Teraz mam wrażenie, że jest więcej bardziej pogłębionych materiałów, które pokazują historie ludzi, a nie dziwne stwory.
My prowadzimy taką kampanię „always on”, czyli non-stop opowiadamy o parach i dzieciach. Naszym głównym celem jest równość małżeńska, więc chcemy, aby było jasne, dla kogo to robimy – dla tych ludzi, dla nas.
Jeśli chodzi o bardziej efektywne kampanie, które wygrywają nagrody na festiwalach reklamy i są skierowane do bogatych, pięknych ludzi, to mieliśmy współpracę z różnymi partnerami. Aby realizować takie projekty, potrzebujesz pieniędzy, my ich nie mamy, więc zawsze musieliśmy znaleźć partnera biznesowego. Jedną z naszych najbardziej głośnych akcji była niezniszczalna tęcza, która została odbudowana na jeden wieczór na Placu Zbawiciela. Tęcza z kwiatów, która była spalona siedem razy i siedem razy odbudowywana, finalnie zniknęła z Placu Zbawiciela. Na jedną noc powstała tęcza z wody, pary wodnej i laserów.
To wydarzenie miało ogromny oddźwięk, stało się bardzo mocnym symbolem wytrzymałości, niezniszczalności i niezatapialności. Ludzie bardzo tego potrzebowali. Były to ciężkie czasy i takie symbole, które zobaczysz przez trzy godziny w nocy czy na YouTube, choć nie zmieniają bezpośrednio życia, dawały ludziom nadzieję.
Oprócz tego mieliśmy również zabawne akcje. Jedna z nich została zrealizowana we współpracy z agencją reklamową i nosiła nazwę “Bez LGBT+ nie ma Polski”.
Na stronie można było wpisać dowolne słowo, zdanie, z którego następnie usuwane były literki LGBT. Na przykład, jeśli ktoś wpisał „Pan Tadeusz”, nie było widać całego tytułu, bo brakowało liter. Albo gdy ktoś wpisał „kotlet schabowy”, najbardziej polską rzecz na świecie, również brakowało liter. Akcja miała miejsce w epoce nagonki, kiedy hasło “ideologia LGBT” było bardzo rozpowszechniane, więc ludzie doskonale to rozumieli.
A z takich nowszych rzeczy to, co mi się bardzo utkwiło w pamięci, to jak dużo dobrego może zrobić biznes. Oczywiście, można mieć wiele zastrzeżeń do tego, że firmy angażują się w działania społeczne z myślą o zyskach. To wszystko prawda. Ale czasami biznes potrafi zrobić coś naprawdę wartościowego.
Przykładem jest pewna firma taksówkarska, która w zeszłym roku okleiła kilka swoich taksówek na tęczowo z naszym logo i puściła je w Polskę. Dodatkowo w ich aplikacji pojawiła się opcja zamówienia właśnie takiej tęczowej taksówki.
Wiemy, że dzięki tym tęczowym taksówkom zdarzały się naprawdę niezwykłe sytuacje. Po roku jeden z taksówkarzy, który nadal jeździł z tęczowym oznakowaniem, podzielił się swoimi historiami. Można je znaleźć na naszych mediach społecznościowych.
Te historie to nie tylko przykłady agresji czy przemocy, z którymi ten kierowca musiał się mierzyć, ale przede wszystkim opowieści o ważnych rozmowach. Jedna z nich dotyczyła matki transpłciowego dziecka, która poczuła, że w takiej taksówce może bezpiecznie porozmawiać o swoich doświadczeniach.
To pokazuje, że czasami biznesy, które na pierwszy rzut oka nie wydają się związane z otwartością i wsparciem, mogą zrobić coś naprawdę ważnego. Ta firma taksówkarska miała własny pomysł i realizowała go konsekwentnie, nie ograniczając się do jednorazowej akcji. Przez cały rok kontynuowali swoje działania, a teraz przygotowują raport podsumowujący. Nagłaśniają w mediach, że te tęczowe taksówki wciąż jeżdżą, pokazując tym samym, jak takie działania mogą mieć realny wpływ.
To jest przykład, jak działania firm mogą zarażać innych wiarą w to, że wsparcie dla społeczności LGBTQ+ ma sens. W pewnym momencie nie trzeba już nikogo przekonywać, bo sami przychodzą i mówią: „Słuchajcie, to, co robicie, jest super. My też chcielibyśmy w to zaangażować”.
Jakie były najbardziej zaskakujące reakcje ze strony polityków lub instytucji na wasze inicjatywy?
Przez osiem lat byliśmy celem nagonki, postrzegani jako ideologia, pedofile, zagrożenie dla tradycji, rodziny, narodu i bezpieczeństwa kraju. Wszystkiemu zagrażaliśmy, nawet bezpieczeństwu twojego psa, jeśli go masz. To była rzeczywistość, z którą musieliśmy się mierzyć na każdym kroku.
Kiedy powstało nasze stowarzyszenie i zrealizowaliśmy nasz pierwszy projekt, czuliśmy się bardzo dorośli i odpowiedzialni. Dostaliśmy pieniądze od ludzi, którzy nam zaufali, żeby coś zrobić. Mieliśmy po dwadzieścia kilka lat, a tu nagle musieliśmy radzić sobie z budżetami, rozliczeniami i dużą odpowiedzialnością. Wtedy jedna z gwiazd telewizji zrobiła o nas program zatytułowany „Dotacje na Dewiacje”. Było to bardzo trudne, szczególnie na początku naszej działalności, kiedy dopiero zaczynaliśmy.
Musieliśmy wypracować sobie sposoby radzenia sobie z takimi sytuacjami. Nie ma czegoś takiego jak gruba skóra – te rzeczy zawsze będą cię irytować, boleć, smucić. Mogą prowadzić do problemów zdrowotnych, wizyt u psychiatry czy konieczności brania leków. To nigdy nie staje się łatwiejsze, niezależnie od tego, jak długo działasz w tej sferze.
Jednak, w miarę upływu czasu, zauważyliśmy też pewne pozytywne zmiany. Przykładowo, niektóre instytucje i politycy zaczęli bardziej otwarcie wspierać nasze inicjatywy. Choć te pozytywne reakcje były zaskakujące i nieliczne, dają nadzieję, że nasze działania mają sens i przynoszą rezultaty.
Mimo wszystkich trudności, najważniejsze jest to, że ciągle działamy i staramy się zmieniać rzeczywistość na lepsze. Nasze kampanie i inicjatywy mają na celu nie tylko edukowanie społeczeństwa, ale także wspieranie osób LGBTQ+ i ich rodzin. To one są głównym celem naszych działań i to dla nich warto przetrwać nawet najtrudniejsze chwile.
To są właśnie te momenty, kiedy widzisz, że twoja praca ma sens, pomimo wszystkich trudności i negatywnych reakcji. Te najgorsze chwile, reakcje, które spotykają nas jako stowarzyszenie, są prawdziwym wyzwaniem. Jednak właśnie wtedy, gdy dostajesz takie wiadomości od ludzi, którzy dziękują ci za zmianę, za wsparcie, za to, że czują się widoczni i doceniani, daje to dużo siły do działania.
Pamiętam bardzo dobrze jedną z kampanii, którą robiliśmy – Tęczowe Święta. To było bardzo trudne czasowo, ale otrzymaliśmy wiadomość od młodej osoby, która powiedziała, że dzięki naszej kampanii po raz pierwszy wychodziła do szkoły bez zapłakanych oczu, bo zobaczyła nasze billboardy i czuła, że ktoś o niej myśli. To pokazuje, jak nawet mała rzecz, jak plakat czy billboard, może mieć ogromne znaczenie dla kogoś w trudnej sytuacji.
Otrzymałem też maila po moim występie w radiu, gdzie facet wyraził, że mimo różnic poglądowych, szanuje mnie za to, co powiedziałem i życzy mi siły i wytrwałości. To jest właśnie ten dysonans, który często się zdarza – ludzie mogą się nie zgadzać z nami, ale nadal szanować naszą pracę i nasze zaangażowanie.
Te różnorodne reakcje pokazują, że nasza praca nie tylko ma sens, ale także może naprawdę wpłynąć na życie innych ludzi. To one dają nam motywację do kontynuowania naszych działań, nawet w obliczu trudności i kontrowersji. Dzięki takim historiom i wsparciu od osób, które z nami nie zawsze zgadzają się politycznie czy ideologicznie, ale szanują naszą odwagę i determinację, wiemy, że idziemy właściwą drogą.
Jakie zmiany w polskim prawodawstwie byłyby kluczowe dla poprawy sytuacji osób LGBTQ+?
Cała masa, jest cała lista postulatów, jesteśmy w tyle za Unią Europejską, za Europą i nie tylko. Nasz główny postulat to jest równość małżeńska, czyli po prostu te same prawa i obowiązki dla par, łącznie z dziećmi, bo równość to równość, a dzieci, rodziny już są.
Druga rzecz to tranzycja dla osób transpłciowych, ponieważ to, co się dzieje teraz, to skandal. Trzecia rzecz to ochrona przed mową nienawiści, czyli przemocą motywowaną uprzedzeniami, tak samo jak rasizm, antysemityzm czy seksizm. Homofobia, bifobia i transfobia działają na tych samych mechanizmach i powinny być penalizowane w ten sam sposób.
Kolejna kwestia to zakaz dyskryminacji, szczególnie w instytucjach. Obecnie osoby LGBTQ+ mają do dyspozycji tylko jeden paragraf w całym polskim prawie, który chroni przed dyskryminacją w miejscu pracy. Teoretycznie nikt nie może cię zwolnić, odmówić awansu, mobbować czy dręczyć w pracy tylko dlatego, że jesteś osobą LGBTQ+. Ten przepis istnieje wyłącznie dlatego, że musieliśmy go przyjąć, aby wejść do Unii Europejskiej.
Poza tym, potrzebne są zmiany w systemie zdrowotnym i oświatowym. Jest wiele do zrobienia w tych obszarach, aby dostosować je do potrzeb społeczności LGBTQ+. To wszystko mamy spisane na naszej stronie, więc nie będę wymieniał każdego punktu.
Jak oceniacie postępy Polski w kwestii praw osób LGBTQ+ na tle innych krajów europejskich?
Jesteśmy mówiąc dyplomatycznie w ciemnej dupie. To znaczy nie ma żadnych postępów. To kwestia w ogóle związków partnerskich, które są specjalną instytucją wymyśloną w ogóle 30 ponad lat temu, żeby dać parom osób tej samej płci coś, ale przypadkiem nie to samo.
To Duńczycy wymyślili związki partnerskie. W tym momencie w Unii Europejskiej 17 krajów ma równość małżeńską, czyli po prostu małżeństwa, śluby, posiadanie dzieci, to wszystko to samo, tylko 6 krajów ma związki partnerskie i 5 nie ma nic.
20 lat w Polsce trwa rozmowa o tych fantastycznych związkach partnerskich. I co więcej, to co się, dosłownie teraz dzieje, na dniach, prawdopodobnie będzie propozycją czegoś jeszcze mniejszego. To znaczy, że rząd zaproponuje coś jeszcze mniejszego z powodu w ogóle jednej głośnej mniejszości, jednej małej partii w rządzie, która blokuje absolutnie wszystko.
Tam są panowie, którzy sami mają obrączki na rączkach i mówią „nie, bo nie”. Nie wstydzą się tego w ogóle. Więc jakie są postępy? Fatalne. Tym bardziej, że sondaże i opinia publiczna pokazują, że ludzie absolutnie nie mają problemu z uznaniem praw osób LGBTQ+. Oczywiście, zawsze będzie w społeczeństwie grupa osób silnie uprzedzonych.
W zaawansowanych społeczeństwach, gdzie istnieje mnóstwo praw i ochrony, wciąż występuje przemoc i ludzie pełni nienawiści. Ale tam są prawa. U nas, gdy poparcie dla związków partnerskich wynosi 62%, co jeszcze ma się stać? Nawet wśród wyborców PiS poparcie przekracza 50%. Mimo to, politycy nadal blokują zmiany i pokazują społeczeństwu środkowy palec. To jest straszne.
Nie można z tym nic zrobić, ponieważ mają stanowiska, władzę i wpływy, a nasze wpływy na nich są bardzo ograniczone. Dlatego postępy są fatalne. Mamy nadzieję, że obecny rząd zajmie się trzema kwestiami: związkami partnerskimi (choć prawdopodobnie będą one fatalne), ochroną przed przemocą oraz tranzycją dla osób transpłciowych. Co z tego wyjdzie? Osobiście nie mam zielonego pojęcia, ale nie jestem specjalnym optymistą.
Jakie są wasze największe obawy i nadzieje dotyczące przyszłości ruchu LGBTQ+ w Polsce?
Nasze największe obawy dotyczą przede wszystkim rosnącej homofobii i transfobii wśród najmłodszych. To zjawisko jest absolutnie przerażające. Natężenie dezinformacji na platformach takich jak TikTok jest szokujące. Młode osoby są podatne na bezczelne kłamstwa, które są tam rozpowszechniane. Nie mówię tu o trollach, którzy zawsze będą pisać nienawistne komentarze dla zdobycia uwagi, ale o ludziach, którzy naprawdę zaczynają wierzyć w takie przekonania. Żyją w świecie, gdzie ślub dwóch mężczyzn czy dwóch kobiet oraz wychowanie przez nich dzieci to coś, co widzieli w serialach na Netflixie lub w filmach. Jednak mimo to, ktoś przychodzi do nich i mówi, że to jest zagrożenie. To kłamstwo i manipulacja, które są łykane przez młodych ludzi, są dla mnie niezwykle przerażające.
Jeszcze bardziej przerażający są ludzie, którzy po prostu mają to w nosie. Głosują na polityków, którzy otwarcie mówią, że wysłaliby osoby LGBTQ+ na Madagaskar do obozu pracy, bo uważają, że to nie jest ważne, albo bo chcą mieć niskie podatki. To wystarcza, by zagłosować na ludzi, którzy publicznie mówią, że pewna grupa społeczna jest chora i dewiacyjna. W mojej młodości takie rzeczy byłyby przegięciem, standardy były zupełnie inne. Teraz młodzi ludzie mówią, że to jest super, i to mnie przeraża.
Mimo tych obaw, mamy również nadzieje. Przede wszystkim liczymy na to, że edukacja i świadomość będą się zwiększać, że coraz więcej osób będzie dostrzegać i rozumieć, jakie są prawa i potrzeby społeczności LGBTQ+. Mamy nadzieję, że przyszłe pokolenia będą bardziej otwarte i akceptujące, że będą wspierać równość i sprawiedliwość. Wierzymy, że dzięki naszym działaniom i wsparciu ze strony społeczeństwa, uda się wprowadzić zmiany prawne, które zagwarantują równouprawnienie i ochronę dla wszystkich osób, niezależnie od ich orientacji seksualnej czy tożsamości płciowej.
Czy moglibyście podzielić się najbardziej wzruszającymi historiami osób, które skorzystały z waszej pomocy?
Tak, trochę tego jest. My nie świadczymy bezpośredniej pomocy psychologicznej, bo są inne organizacje, które się w tym specjalizują i robią to lepiej. Natomiast oferujemy pomoc prawną, szczególnie dla osób transpłciowych.
Mamy wiele historii osób, które przez długi czas odbijały się od drzwi do drzwi, zwłaszcza młodych, bez środków, wyrzuconych z domów, przetrzebionych przez polski „system sprawiedliwości”. Jedna osoba powiedziała: „Odzyskałam wiarę w ludzi dzięki wam, że mogę wychodzić z domu, bo sprawa była załatwiona i wygrana.” To była dla niej ogromna ulga i moment, kiedy poczuła, że jest nadzieja.
Jedna z najbardziej szokujących spraw dotyczyła kobiety, która po rozwodzie z mężem straciła prawa rodzicielskie, ponieważ związała się z kobietą. Sąd uznał, że jej biseksualność czyni ją nieodpowiednią matką, mimo że nie było żadnych innych przesłanek – nie była patologiczną matką, wręcz przeciwnie. To jej były mąż miał problemy, ale sąd uznał, że jego heteroseksualność wystarcza, by był lepszym rodzicem. Ta sprawa wciąż trwa i trudno uwierzyć, że takie rzeczy nadal się dzieją.
Jednym z naszych największych sukcesów było wygranie sprawy w Europejskim Trybunale Praw Człowieka po 8 latach. Na początku trudno było znaleźć pary, które byłyby gotowe stanąć przed kamerami i opowiedzieć swoją historię, by zaskarżyć Polskę do Trybunału w Strasburgu. Ale udało się i mamy orzeczenie, że Polska musi wprowadzić przynajmniej związki partnerskie albo małżeństwa, ponieważ obecne przepisy łamią prawa człowieka i rodzin. To było niezwykle wzruszające, bo rzadko zdarza się, że ktoś ważny mówi: „Masz rację, wierzę ci, to jest prawda, tak powinno być.”
Jakie są wasze plany na zakończenie Pride Month i jakie przesłania chcecie przekazać społeczeństwu?
Do ogółu społeczeństwa mamy prosty apel: chodźcie z nami, bo sami nie damy rady. Wsparcie i solidarność są kluczowe, aby wspólnie walczyć o równość i sprawiedliwość. Każdy gest, każda obecność na naszych wydarzeniach ma ogromne znaczenie.
Do społeczności LGBTQ+ mamy przesłanie: nie dawajcie się, jesteśmy razem. Tylko wspólnie możemy coś zmienić. Ważne jest, abyśmy się wzajemnie wspierali i nie pozwolili, by ktokolwiek nas zniechęcił czy podzielił. Tylko zjednoczeni możemy przeciwstawić się niesprawiedliwości i osiągnąć realne zmiany.
Do polityków, z kolei, mamy coraz mocniejsze przesłanie. Jesteśmy na skraju desperacji i nie będziemy dłużej tolerować obietnic bez pokrycia. Po dwudziestu latach słuchania tych samych kłamstw od tych samych partii, jesteśmy gotowi na bardziej zdecydowane działania. Jeśli sytuacja się nie poprawi, nasze protesty mogą przybrać bardziej drastyczne formy. Politycy muszą zrozumieć, że nie będziemy dłużej czekać na zmiany, które obiecują od lat, ale nigdy nie wprowadzają w życie.
Czy jest coś, co chciałbyś jeszcze dodać od siebie? Co jest dla Ciebie ważne, a tu nie wybrzmiało?
Najważniejsze jest to, żeby nie być obojętnym. Chciałbym, żeby było to najważniejszym przesłaniem. Nic samo się nie zrobi, a wszędzie tam, gdzie udało się coś osiągnąć, było to możliwe tylko dzięki wspólnemu działaniu. Ludzie musieli się zjednoczyć i zmusić tych u władzy, aby zaczęli traktować innych z szacunkiem i godnością. Inaczej się nie da.
Źródła:
Fundacja Kaczuchy Dziennikarskie funkcjonuje wyłącznie dzięki Waszym darowiznom. Nie otrzymujemy pieniędzy od państwa, a nasza strona jest wolna od reklam. To właśnie zapewnia nam pełną niezależność.
Wasza pomoc jest dla nas nieoceniona. Każda wpłata, nawet najmniejsza, pozwala nam dalej realizować nasze cele.
Hej! To też może Cię zainteresować!
W ostatnich dniach media społecznościowe obiegła informacja o obniżeniu cen papierosów jednorazowych w sieci sklepów Żabka. W obliczu nadchodzących zmian w wysokości akcyzy na wyroby tytoniowe, nasuwa się pytanie, skąd takie obniżki?
W ostatnich dniach na platformie TikTok pojawił się film wygenerowany przy użyciu sztucznej inteligencji, który przedstawia nowy budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN) w Warszawie, obmalowany graffiti.
🇵🇱 W poniedziałek 11 listopada świętowaliśmy niepodległość razem z mieszkańcami Szczecinka na wydarzeniu „Wspólne Sprawy”! Projekt miał na celu świętowanie Niepodległości …
Kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych dobiega końca, 5 listopada to ostatnia szansa na oddanie głosu. Jak to z kampaniami i polityką jest - pojawiła się fala dezinformacji, skupmy się na jednej z najnowszych manipulacji.
Wypadki drogowe na polskich drogach to codzienność, a jednym z głównych problemów jest brawurowa jazda z nadmierną prędkością. Wielu kierowców traktuje prędkość jako symbol prestiżu, co przy braku odpowiednich kar prowadzi do tragicznych wypadków. Konieczne są zmiany w prawie i egzekwowaniu przepisów, aby poprawić bezpieczeństwo na drogach.
Aleksandra Stube – psycholożka, psychoedukatorka, działaczka antydyskryminacyjna. Liderka zespołu ds. Wsparcia Psychologicznego oraz koordynatorka projektu Tęczowy Piątek Fundacji GrowSPACE.
Kamila Gulbicka - specjalistka ds. mediów Fundacji Viva!, redaktorka magazynu „Vege”, dziennikarka, politolożka, a w niedługiej przyszłości także dietetyczka, która chce promować diety roślinne w polskim społeczeństwie. Prywatnie mama dwójki czworonożnych adopciaków. W wolnym czasie wędruje z psami po lesie i gotuje w nadmiarze.
Zapraszamy na wyjątkowe spotkanie w formule World Cafe umożliwiające wymianę myśli i wspólną rozmowę mieszkańców Szczecinka.
Maria Januszczyk - wiceprezeska Stowarzyszenia Prawnicy na Rzecz Zwierząt, doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego w dyscyplinie nauk prawnych.
Nauczyciel to zawód pełen pasji i poświęcenia, który odgrywa kluczową rolę w rozwoju społeczeństwa. Nie tylko przekazują oni wiedzę, ale także kształtują osobowości i wartości młodych ludzi, stając się ich przewodnikami w świecie informacji.